DEGUSTACJA AMRUT (INDIE) – PUB GUINNESS WROCŁAW – 11.02.2016 – O DESTYLARNI AMRUT, GDZIE KRÓLUJĄ INNOWACYJNOŚĆ I ZACHŁANNE ANIOŁY

Planowany artykuł miał być o Glenffidich, ikonie szkockiej Single Malt Whisky, aż tu życie, w kolorowy sposób wywraca plany do góry nogami. Zauważyłem ogłoszenie, że 11.02, czyli następnego dnia, odbędzie się degustacja indyjskiej Whisky Single Malt – Amrut i prowadzona będzie przez brand ambasadora tej marki Pramod S Kashyap. I odbędzie się to we Wrocławiu (!). Musiałem tam być.
I byłem. Indyjska whisky kojarzyć się może – by zobrazować – z tym, czym jest Tata w świecie motoryzacji. Wiemy, że Hindusi spożywają najwięcej whisky na świecie, że indyjskie whisky biją na głowę w ilości sprzedanych butelek takie światowe marki jak Johnnie Walker, czy Jack Daniel’s. Ale czy wiemy, że indyjska Whisky Single Malt, taka jak Amrut właśnie, czy Paul John rewolucjonizuje postrzeganie zapachów i smaków whisky? Azja za sprawą Japonii – Yamazaki, czy Yoichi oraz Tajwanu – Kavalan ma ugruntowaną już pozycję w lidze mistrzów whisky. Indyjska whisky za sprawą Amrut do niej puka, a raczej już w niej jest.
Destylarnia Amrut rozpoczęła działalność w 1948 roku, rok po uzyskaniu przez Indie niepodległości. Od założenia, do dziś jest firmą rodzinną. Destylarnia obok whisky produkuje brandy, rum, wódkę i gin. Większość whisky przeznaczona jest na blendy. Pierwszy Amrut Single Malt został przedstawiony w 2004 w Szkocji, aby zbadać – w środowisku najlepiej obeznanym w whisky – potencjał egzotycznego indyjskiego producenta. W “blind tasting”, czyli testowaniu “na ślepo”, bez wiedzy, jaką whisky się próbuje, Single Malt z destylarni Amrut zyskał bardzo pozytywne recenzje, whisky skojarzono ze Speyside. Na rodzimym indyjskim rynku Amrut Single Malt zadebiutował dopiero w 2010 roku.
Whisky Amrut produkowana jest przy użyciu wyselekcjonowanego indyjskiego jęczmienia, który rośnie w Punjabie, u podnóża wielkich Himalajów oraz nieco bardziej na południe w Rajasthanie. Ten wyjątkowy jęczmień słodowany jest w Jaipur i Dehli. Słodowany jęczmień przewożony jest ostatecznie do Amrut Distilleries Ltd. w Bangalore, gdzie podlega kolejnym procesom produkcji. Dojrzewanie whisky w tropikalnym klimacie, na wysokości niemal 1000 m jest dużo bardziej intensywne, niż ma to miejsce w Szkocji. Reakcja beczki, drewna z alkoholem jest znacznie szybsza i dynamiczniejsza. Przekłada się to również na znaczny ubytek w postaci “angel’s share” na poziomie nawet 12% rocznie (w Szkocji około 2%). Powoduje to, że whisky indyjska nie może dojrzewać tak długo, jak ta ze Szkocji – ale nie musi. Wspomniana intensywność reakcji powoduje, że relatywnie młoda whisky z Indii ma szlachetność bardziej dojrzałych whisky ze Szkocji, czy Japonii. Ciekawostką jest to, że wilgotność w Banaglore jest stosunkowo niska, woda wyparowuje szybciej, wraz z upływem czasu stężenie alkoholu w beczce wzrasta i po kilku latach w beczce pozostaje niewiele whisky, ale o mocy ponad 70%. Dodam, że single malty z destylarni Amrut są niebarwione i niefiltrowane na zimno.
Gwiazdami degustacji były Amrut Single Malt, Amrut Fusion oraz Single Cask Port Pipe Peated – kolejność jak to zwykle bywa, nieprzypadkowa. Mistrzem ceremonii był wspomniany Pramod S Kashyap – jest to nie do przecenienia, gdy ambasadorem marki jest “ktoś stamtąd” – możliwe jedynie przy rodzinnych destylarniach. Pramod zna Amrut “od kuchni”, zna niuanse produkcji, ciekawostki, detale, jego prezentacja nie była od A do Z, mogłaby się trwać całą noc, oczywiście jeśli połączona byłaby z degustacją ;-). Towarzyszem Pramoda i wsparciem był twórca Tudor House i Whisky Live Warsaw – Jarosław Buss.
Na pierwszy ogień poszła Amrut Single Malt – klasyk z destylarni Amrut, wytworzona z jęczmienia rosnącego u stóp Himalajów (co samo w sobie jest już efektowne ;-), dojrzewająca w beczkach po bourbonie przez okres 4 lat. Moc 46%. Piękna whisky, uderzająca słodyczą, świeżością, zapachami i smakami toffi i miodu. Wspaniale rozkłada się na podniebieniu, waniliowo-bananowy olejek dociera wszędzie, długi, delikatny finisz. Rozpoczęliśmy od wysokiego C. Zostało mi co nieco tej whisky z Whisky Live Warsaw, więc niniejszym potwierdziłem samemu sobie klasę tej whisky;-).
Drugą whisky była Amrut Fusion, która niegdyś spowodowała “whisky tsunami”, wywołane przez nikogo innego, jak przez Jima Murray’a i jego Whisky Bible. Uznanie przez Jima Amrut Fusion, trzecią najlepszą whisky na świecie w 2010 roku, spowodowało, że ludzie uświadomili sobie, że tam, gdzieś w upalnym Bangalore, produkują whisky najwyższej jakości. Cały Jim Murray. Nie wiem, czy reagowałbym podobnie na tę whisky w blind tasting, efekt Murray’a, afekt nagrody na pewno ma tu miejsce, ale mogę dzisiaj stwierdzić, że Amrut Fusion jest jedną z moich ulubionych. Fusion – czyli połączenie torfowanego jęczmienia sprowadzanego ze Szkocji oraz himalajskiego w relacji 20%-80%, Wschód spotyka Zachód. Maturacja 5 i pół roku moc 50%. W zapachu delikatniejsza niż poprzedniczka z subtelną obecnością dymu i słodkości. W smaku – uderza fala, wspomniane tsunami, słodkich, ale i rześkich, owocowych elementów, za którymi w drugiej kolejności nadciąga dym, ale nie z Islay, dym z shishy, przez to wszystko wdziera się czekolada, gorzkie kakao, kokos, orzechy, migdały, marcepan. Niesamowity balans. Finisz pełzający po języku i podniebieniu, niekończący się. “Genius Whisky” – Jim Murray.
Ostatnią próbowaną whisky była niemal równie fantastyczna Single Cask Port Pipe Peated. 3 lata dojrzewa w beczkach po bourbonie, następnie jeden rok w beczkach po porto, dużych port pipes. Limitowana edycja, piliśmy 152 butelkę z zaledwie 354 (pamiętajmy o chciwych aniołach) o mocy 59%. Ale mocy tej, alkoholowej nie czuje się. Czuje się potężne uderzenie w nozdrza i później na języku, i podniebieniu słodkiego dymu torfowego (jęczmień sprowadzany ze Szkocji), słodkich lekarstw a’la tussipect, zielonych jabłkach. Mocne, ale nieagresywne. Doskonałe połączenie słodyczy winogronowej z poddymionym oddechem. Amrut wyraźnie jest specjalistą od takich mariaży.
Amrut, aby już ostatecznie wywrócić świat whisky do góry nogami, ma w swojej “stajni” kolejne wywrotowe propozycje. Dla przykładu – Amrut Greedy Angels – najstarsza 10-letnia whisky z Indii, co przy zachłannych aniołach indyjskich, diabłach wręcz, jest wysiłkiem niebagatelnym. Bardzo wysoko oceniona przez Murraya, jako “one of the most remarkable whiskies of all time”. Dowiedziałem się właśnie, że planują edycję 12-letnią… Kolejna to Amrut Spectrum, finiszowana w specjalnie skonstruowanych beczkach, składających się z 5 rodzajów drewna… Aż wreszcie Amrut Narrangi, unikalna whisky z posmakiem pomarańczy. Whisky ta leżakuje 3 lata w beczkach, które przez poprzedzające napełnienie 3 lata, wypełnione były skórkami pomarańczy…Niewiarygodna innowacyjność.
Cóż dodać. Po takich degustacjach zmienia się punkt widzenia, bo odniesienia zawsze pozostanie whisky ze Szkocji. Królowie innowacji są już znani.
wszystkie zdjęcia, za wyjątkiem własnych, pochodzą z oficjalnej strony http://www.amrutdistilleries.com/validated/pages/index.html.