GLENMORANGIE MASTERCLASS 27.08.2016 – “WHISKY TWORZONA Z GENIALNĄ PRZESADĄ”

Festiwal Whisky Jastrzębia Góra III to również okazja do uczestniczenia w Master Classes. Od samego początku miałem 2 faworytów: Glenfiddich ze Struanem Grant Ralph’em lub Glenomrangie (lub Ardbeg) z Brendanem McCarron’em. Po zastanowieniu, ze względu na profesję Brendana, wybór padł na Glenmorangie, również dlatego, że właśnie o tej destylarni pisałem swój ostatni artykuł.
Zacznijmy od jednego z bohaterów tego upalnego popołudnia, czyli Brendana McCarron’a, który pracuje w grupie Glenmorangie i Ardbeg zaledwie od 2014 roku, a już został członkiem Whisky Creation Team u boku dr Billa Lumsden‘a. Co więcej, jak pochwalił się sam Brendan, ma on zostać następcą Bill Lumsdena w przeciągu hm, 5-10 lat..Good luck.
Doświadczenie w branży ma dłuższe. Związany z Diageo, współpracował przy budowie giganta Roseisle Distillery, zarządzał destylarnią Oban, a następnie grupą destylarni z Islay: Lagavulin i Caol Ila i jednocześnie Port Ellen Maltings. Obecnie w Gelnmorangie obok współudziału w kreacji nowych whisky odpowiada, jako Head of Maturing Whisky Stocks za odpowiednią ilość jakość destylatów z Ardbeg’a i Glenmorangie, ale również ilość i jakość wszelkich składników niezbędnych do produkcji whisky jak m.in. woda, jęczmień, drożdże, drewno i beczki.
Jak było napisane w notce Festiwalu Whisky w JG, dotyczącej Master Class – “okazjonalnie podróżuje on po świecie, by prowadzić degustacje dla gości VIP”. Stawiłem się ;-).
W dosyć oryginalnym miejscu, jakim było piętro Domu Whisky, z “przeszkadzającym” pośrodku eksponatem spirit safe, Brendan rozpoczął od wprowadzenia kim jest, kim jest w Glenmorangie i zakreślił, co nam chce pokazać. Przyznam, że koncept bardzo ciekawy – zaczęliśmy bowiem wąchania i próbowania ziaren jęczmienia, aby zrozumieć, jak wiele ich charakteru przenika do new make spirit, czyli świeżego bezbarwnego destylatu, który również mogliśmy spróbować.
Brendan “chwaląc się”, że przemycił dla nas coś, co jest nieosiągalne do kupienia w sklepach – przecież nie jest to whisky – chciał nam pokazać, jaki jest destylat początkowy, wytwarzany z najwyższych w Szkocji alembików i czym różni się od produktu finalnego. Moc 63,6% – owoce, ziarno, słód. Wg badań w Glenmorangie, ale czytałem o podobnych rezultatach w The Macallan – 40% ostatecznego aromatu i smaku whisky wynika z jakości destylatu, 60% z beczek.
Potem – dla zrozumienia efektu jaki dają różne beczki było jeszcze ciekawiej. Brendan ponoć własnoręcznie pobrał kolejne sample – single cask first fill – czyli whisky z jednej beczki po bourbonie, nienapełnianej do tej pory whisky, 10-letnia, o mocy beczki 55,7% oraz single cask second fill, czyli whisky również z jednej beczki po bourbonie, ale w której już raz leżakowała whisky, również 10-letnia, o mocy beczki tym razem 59%. Świetne ćwiczenie dla wyłapania różnic pomiędzy first fill i second fill. Pierwsza próbka o mocniejszym kolorze, dużo słodyczy, oczywistej wanilii, karmelu, brązowego cukru. Druga o nie tak głębokim kolorze, więcej owoców, aromatów cytrusowych. Brendan pytając nas o preferencje zauważył, że rozkładają się podobnie jak w ich badaniach – 60% badanych preferuje whisky z beczek pierwszego napełnienia, 40% z drugiego napełnienia – tak skomponowana jest Glenmorangie The Original i tak płynnie przeszliśmy do sztandarowej whisky tej destylarni.
Glenmorangie The Original, whisky 10-letnia, najlepiej sprzedawany produkt destylarni Glenmorangie, brzoskwiniowo-morelowy, cytrusowy, baaardzo delikatny, kremowy wręcz. Przyznam, że po próbkach cask strenght, za bardzo delikatny, ale to efekt kolejności. Wąchanie przechylonego kieliszka z otwartymi ustami – to kolejna lekcja od Brendana. Trafiona.
Następnie na scenie pojawiła się Glenmorangie Signet, 46%, niefiltrowana na zimno whisky z heavily roasted chocolate barley malt, czyli z prażonego podobnie jak kawa, jęczmienia. Owiana tajemnicą receptura Glenmorangie Signet, miks bardzo starych, ale również młodych whisky, leżakowanych w beczkach po sherry oloroso, po bourbonie, z francuskiego dębu. Gęsta, oczywiście czekoladowa. Raz w roku, przez tydzień w Glenmorangie dostosowują produkcję, aby tworzyć Signet, swoją najbardziej skomplikowaną whisky.
Master Class zamykała siódma edycja z nagradzanej Private Edition – Glenmorangie Milsean, co po gaelicku znaczy słodycze i taki temat miała ta whisky – wszystkie smaki ze sklepu ze słodyczami. Z beczek po czerwonym winie, z portugalskiej doliny Douro, wypalanych od środka, co skarmelizowało resztki wina. Każda z 269 beczek dawała nieco odmienną whisky i Brendan – jak sam przyznał była to jego pierwsza całkowicie niezależna kreacja w Glenmorangie – przekonał swój team do wybrania zaledwie 154 najlepszych beczek. Powstała whisky rzeczywiście uderza mocą słodyczy, ale jest jednocześnie świetnie zbalansowana – wata cukrowa, truskawki, brownie przechodzące w gęstą czekoladę, długi finisz z nutką przypraw, ale kończącą wszystko galaretką owocową. Świetne.
Przyznam, że pierwszy raz uczestniczyłem w tak konsekwentnie przemyślanej degustacji. Brendan McCarron z racji swojej profesji, ale również dzięki naturalnemu podejściu do uczestników odbierany był jednocześnie jako guru, ale również jako bardziej doświadczony kumpel, który odsłania kilka tajemnic, zostawiając jednocześnie sporo dla siebie. Dzięki.
wszystkie zdjęcia, za wyjątkiem własnych, pochodzą z oficjalnej strony glenmorangie.com