THE GLENLIVET 15 YEARS OLD – DESTYLARNIA GLENLIVET – CZY GRZECZNI CHŁOPCY, SĄ ZAWSZE GRZECZNI?

Pierwsze skojarzenia z whisky The Glenlivet to tradycja (ok, niemal jak zawsze w przypadku whisky szkockich), no i nieco zbyt grzeczny wizerunek samej destylarni, jak i produkowanych w niej whisky. Co do tradycji – jak najbardziej, co do ugrzecznionego wizerunku znajdziemy w historii, jak i obecnych czasach działania nieszablonowe odbiegające od tegoż wizerunku.
W 2014 roku The Glenlivet złamał dominację Glenfiddich w kategorii single malt. Jednakże pozycja najlepiej sprzedającego się single malt’a została utrzymana przez rok zaledwie i Glenfiddich powrócił na tron w 2015 roku. Nie zmienia to faktu, że w ciągu 5 lat The Glenlivet osiągnął imponujący, niemal 40% wzrost i jest najlepiej sprzedającą się whisky single malt w USA.
Spróbujmy zatem reprezentanta The Classic Range
The Glenlivet French Oak Reserve 15 Years Old:
Nos: delikatne nuty kwiatowe, miodowe, owocowe – jabłka, gruszki (nawet w gruszki w syropie, ok, nie za słodkim;-)
Podniebienie: aksamit (czuć te jedyne 40%), delikatniejsze nuty owocowe przechodzą w bardziej wyraziste – migdały, orzechy, ciasto waniliowo-czekoladowe
Finisz: niezbyt długi, ale przyjemny, z nutą pieprzną pozostającą na końcu języka
Whisky ta przez 12 lat dojrzewa podobnie jak słynna i klasyczna The Glenlivet 12 Years Old w beczkach po bourbonie (i 1% w beczkach po sherry), następnie 30-35% dojrzewa jeszcze przez co najmniej 3 lata w beczkach z francuskiego białego dębu z Limousin, tradycyjnie wykorzystywanego do leżakowania koniaku. Efekt – fantastyczny, godny do naśladowania i pokazuje jak innowacyjna bywa The Glenlivet. The Glenlivet jako jedna z pierwszych szkockich destylarni zaczęła używać francuskiego dębu do wzbogacania swojej whisky.
The Glenlivet nie tylko w tym aspekcie była jednym z pionierów. Otóż pionierem legalizacji biznesu whisky był George Smith. Legalizacja, czyli uzyskanie koncesji na swoją działalność po wprowadzeniu regulacji prawnych w 1823, była w tamtych czasach paradoksalnie nie aktem kapitulacji przed majestatem prawa, a aktem odwagi i bardzo perspektywicznym i biznesowym działaniem. George Smith legalizując swoją destylarnię w 1824 roku stanął przeciwko wszystkim nielegalnym, chałupniczym destylarniom w dolinie rzeki Livet, których było niemal dwieście. George Smith wspominał: “moi sąsiedzi byli na tyle uprzejmi, by mnie ostrzec, że spalą na popiół moją destylarnię, a mnie wraz z nią”. Stąd otrzymane od hrabiego Aberlour dwa pistolety były nieodłącznymi towarzyszami Georga, a dziś można je oglądać na recepcji w The Glenlivet. George Smith spijał zatem śmietankę znaną w ekonomi jako premia za pierwszeństwo, a aczkolwiek była to przyjemność nieustannie zagrożona.
Kolejnym świetnym posunięciem Georga Smitha było nawiązanie współpracy z Andrew Usher’em, przez niektóre źródła określanego jako “ojca szkockiej whisky”. Andre Usher pionier (pionier spotyka pioniera:-) blended whisky, w czasach, kiedy pijano zwykle młody, niestarzony destylat, zdawał sobie sprawę z wpływu czasu i beczki na jakość i złożoność whisky. Usher, jako agent The Glenlivet, miał olbrzymi wpływ na znajomość i sprzedaż produktów The Glenlivet w Wielkiej Brytanii i za granicą.
Sława whisky z doliny rzeki Livet rozprzestrzeniała się i nawet destylatorzy kompletnie niezwiązani z tym regionem, dodawali do nazwy swoich whisky określenie”Glenlivet”. Po raz kolejny Smithowie (tu już syn Georga, John Gordon Smith) wyprzedzili konkurencję. W 1880 roku pozwali do sądu pozostałych używających nobilitującego określenia i uzyskali wyłączne prawo do korzystania nazwy “The Glenlivet” w kontekście destylarni i swoich wyrobów, pozostali mogli dodawać “Glenlivet” do własnej nazwy np. “Tomintoul Glenlivet”.
The Glenlivet pozostawała w rękach rodziny Smithów do 1978 roku, kiedy kanadyjski Seagram kupił destylarnię wraz z marką whisky. Seagram wypromował The Glenlivet na najlepiej sprzedającą się whisky single malt w USA i Kanadzie, a następnie sam został przejęty przez gigantów Pernod Ricard i Diageo. Pernod Ricard objął we władanie Chivas Brothers, formalnych właścicieli The Glenlivet. I tak jest do dziś.
Jak widać z tej skróconej oczywiście historii Smithowie wybierali drogę prawa, która na czasy pionierów była drogą niemal ekstremalną. Zatem ugrzeczniony charakter The Glenlivet ma podstawę, ale i drugie dno, za który musimy ją cenić.
Tradycja – uwielbiam reklamy The Glenlivet rozpoczęte pod koniec lat 90-tych. Jedna z lepszych: “czy my wyglądamy na będących pod wpływem trendów?;-). Rewelacja.
oraz: “czasem bywamy tutaj w niedzielne poranki. No i jakoś mamy nadzieję, że wielebny nas zrozumie.”
Człowiekiem, który odpowiada za jakość i w pewnym stopniu niezmienność whisky The Glenlivet jest Alan Winchester, jedno z najbardziej rozpoznawalnych nazwisk w świecie whisky i jeden z najbardziej rozpoznawalnych Master Distillers. Mistrzowie destylacji stają się powoli gwiazdami (idąc śladami Szefów Kuchni). Nie tylko komponują swoje dzieła w zaciszu destylarni, ale są również ambasadorami marki, jeżdżą po świecie, spotykają się z miłośnikami whisky, występują w telewizji.
Nieprzypadkowo jego nazwiskiem nazwano najbardziej prestiżową serię The Winchester Collection (jak wiem z wywiadu z Alanem nie był to jego pomysł i je zaszczycony tym faktem). The Winchester Collection to seria na razie dwóch 50-letnich whisky. Pierwsza wydana w 2014 The Winchester Collection 1964, leżakowana w beczkach po bourbonie, druga wydana w 2016 The Winchester Collection: Vintage 1966, leżakowana z kolei przez 50 lat w beczkach po sherry. Oba wydania to whisky ultra premium, wydane po zaledwie 100 butelek, w ręcznie wykonanych opakowaniach przez mistrzów swojego rzemiosła. Najnowsza The Whinchester Collection jest dostępna w Polsce – 3 sztuki..;-)
Najstarszym Glenlivetem do tej pory wydanym jest jednak edycja Gordon & MacPhail – The Glenlivet 1940 70 Years Old.
Świetną serią jest Nàdurra, co znaczy po gaelicku “naturalny”. Niefiltrowane na zimno, niebarwione, o podwyższonej mocy (48%) lub o mocy beczki – to tygrysy lubią najbardziej. Jak widać The Glenlivet nie musi być grzeczny…aczkolwiek podstawowa wersja bez okreslenia wieku (NAS) The Glenlivet Founder’s Reserve, która stopniowo zastępuje klasyk nad klasykami, czyli The Glenlivet 12 Years Old, nie dorównuje swojej słynnej poprzedniczce.
Alan Winchester lubi grę z odbiorcami swojej whisky. The Glenlivet Cipher, która została wydana w 2016 (poprzedniczką była The Glenlivet Alpha z 2013 roku) roztaczała aura tajemnicy zanim siępojawiła. W czarnej butelce, z określeniem tylko poziomu alkoholu, stanowiła wyzwanie dla klientów by “złamali kod” na stronie Glenlivet, poprzez kreowanie tzw. koła smakowego (flavour wheel), przy wsparciu wskazówek, filmów od Alana Winchester’a. Marketingowy strzał w dziesiątkę. A że Jim Murray w Whisky Bible 2017 ocenił ją na mega wysokie 96,5, jako najlepszą whisky bez określenia wieku – mamy zatem komplet.
The Glenlivet jest na fali wznoszącej. Od 2015 trwają prace ekspansyjne, mające na celu potrojenie możliwości produkcyjnych. Wówczas The Glenlivet będzie zdecydowanie największą destylarnią whisky single malt na świecie.
Grzeczni chłopcy z The Glenlivet potrafili nieraz w swojej historii iść swoją drogą i przeważnie na tym wygrywali. Wygrywała też najwyższej jakości whisky. A ja tymczasem zapraszam na wirtualny spacer z kieliszkiem choćby The Glenlivet 15 Years Old w ręku.
wszystkie zdjęcia za wyjątkiem własnych pochodzą ze stron scotchmaltwhisky.co.uk, e-bay.com, theglenlivet.com, advertlog.com, thewhiskyexchange.com