Tytuł sugeruje konfrontację, ale ośmiolatka, która pojawiła się w 2016 na okoliczność 200-lecia destylarni Lagavulin nigdy nie miała, czy nawet nie śmiała sprawdzać się ze słynną szesnastolatką. Być może ogłoszenie, że w założeniu limitowana Lagavulin 8 YO, ma dołączyć do kultowej Lagavulin 16 YO, jako stała pozycja, takie porównania wymusiło. To, że 16-letnia whisky stanowiła do tej pory jedyną whisky z core range’u było wyjątkiem wśród większych i bardziej popularnych destylarni. Wyjątkiem był również nieco starszy wiek podstawowej wersji destylarni. Wywodził się on z utworzonego w 1988 roku zestawu The Classic Malts of Scotland, do którego obok 5 innych whisky z portfolio DCL (Diageo) włączono 16-letnią Lagavulin. Destylarnia ta produkowała wówczas również whisky 12-letnią, ale okazało się, że 16-lat to idealny okres dla Lagavulin. I zostało to potwierdzone w kolejnych dekadach wieloma nagrodami i uwielbieniem fanów.

Zabierzmy się zatem za pierwszą w dziejach e-whisky.pl degustację porównawczą:

Lagavulin 8 Years Old vs Lagavulin 16 Years Old:

Nos: w obydwu czuć delikatny dym (podkreślam delikatny, nie intensywny), w ósemce są wyraźniejsze cytrusy – limonka, świeżo wyciśnięta cytryna, wiosenne kwiaty, w szesnastce owoce są słodsze, mango, melon, ale do głosu dochodzą również nuty szpitalne;

Podniebienie: ósemka świetnie rozgrzewa (to w końcu 48% w porównaniu do 43% szesnastki), dymno-cytrusowo, nawet ziołowo, nieoczywiste landrynki (kto widział landrynki z torfem;-); w szesnastce to wszystko jest głębsze, bardziej wyraźne, jakby dochodził trzeci wymiar, torf ma dużo ostrzejsze kontury, odznacza się, jest większa amplituda od dymu do słodyczy;

Finisz: jest nieco krótszy w przypadku ósemki, cytrusy całkowicie znikają, wypierane przez goryczkę czekolady, pikantne przyprawy; w szesnastce w końcówce dochodzi dym papierosowy oraz intensywna sól morska.

To nie miała być analiza porównawcza typu konfrontacja, “vesrsus“. Według mnie jest win-win. Obydwie są rewelacyjne, za szesnastką przemawiają lata świetności, ale i powyższy opis, aczkolwiek zdecydowanie uważam, że ósemka, to bardzo dobra whisky, niejednoznaczna, co jest dla mnie w whisky chyba najistotniejsze.

Decyzja o wejściu 8-latki do stałego asortymentu na pewno wiąże się niewystarczającą podażą 16-letniej Lagavulin. Na pewno wiąże się również z ambicjami Diageo, aby uczynić Lagavulin najlepiej sprzedającą się whisky z Islay, co kiedyś miało miejsce. Wyprzedzona przez Laphroaig i Bowmore, Lagavulin zdołała w 2016 sprzedać więcej niż Bowmore i stanowi obecnie drugą siłę z Islay. Ale sądzę, że to kwestia czasu. Odpowiednio skomponowana i wyceniona 8-latka, wraz z wybitną 16-tką, dokonają dzieła ;-). Do tego dochodzi maksymalizacja mocy produkcyjnych. Nie słychać o rozbudowie, czy budowie Lagavulin 2, ale na ten moment destylarnia optymalizuje procesy i maksymalizuje wykorzystanie czasu, pracując 24/7 i produkując ponad 2,5 miliona litrów alkoholu w ciągu roku.

Nielegalne destylowanie whisky na trudno dostępnej Islay kwitło już w XVIII wieku. W miejscu obecnej Lagavulin działało 10 alembików. Ponoć pierwszy urzędnik akcyzowy dotarł na wyspę w 1823 roku. Wówczas istniała już destylarnia Lagavulin, założona oficjalnie przez Johna Johnston‘a w 1816 roku. Po jego śmierci w 1836 roku, przeszła on w ręce rodziny Graham, do której dołączył w 1861 roku, jako partner James Logan Mackie, wujek TEGO Petera Mackie. Peter Mackie, zwany “Restless Pete“, czyli “Niezmordowany Piotrek”, który dołączył do wuja w 1878 roku, jest twórcą słynnego blendu White Horse. Należy dodać, że w latach 1847-1907 Lagavulin działał również jako agent handlowy Laphroaig‘a, ale była to co najmniej szorstka przyjaźń. Po zerwaniu współpracy z Laphroaig, Peter Mackie postanowił odtworzyć alembiki Laphroaig’a w wyremontowanych starych budynkach przy Lagavulin. Powstała mikrodestylarnia Malt Mill, która działała do 1962 roku, nigdy nie stworzyła kopii Laphroaiga, ale w sama w sobie stała się po latach legendą, jedną z najbardziej tajemniczych lost distillieries.

Ostatnio, 4.02.2018 na aukcji Scotch Whisky Auctions, nie do końca potwierdzona, acz stosunkowo wiarygodna 50 ml miniaturka Malt Mill, destylowana w 1959 roku, znalazła nabywcę za 3 400£. Historia nieosiągalnej i zarazem wybitnej whisky z Malt Mill krążyła wśród entuzjastów whisky przez lata. Czy aby legenda się zmaterializowała? Kto pamięta jak mógł smakować Malt Mill? Pytania bez odpowiedzi. Ponoć to właśnie whisky z Malt Mill stanowiła bazę do filmu Kena Loach’a Angel’s Share (w którym grał  samego siebie “mój przyjaciel” 😉 Charles MacLean). Prawdziwie wiarygodna butelka new make z Malt Mill, z ostatniego roku działania tej tajemniczej destylarni,  znajduje się do dziś w Lagavulin. Poszukajmy jej razem przynajmniej wirtualnie 😉. 

Destylarnia Lagavulin na pewno stanowi arystokrację whisky z Islay, czy ze Szkocji w ogóle. Pobliże posępnych ruin zamku Dunyvaig, w którym w XX zamieszkiwał Somerled, pierwszy Lord of the Isles, upoważnia nazywanie whisky z Lagavulin “Lord of the Isles – the definitive Islay malt“.

Jak wspomniałem, dotychczasowy core range stanowiła tylko Lagavulin 16 YO. Ale destylarnia uczestniczy w wielu seriach, w ramach których, co roku wypuszczane są limitowane edycje. Najbardziej znaną jest Diageo Special Releases, w której Lagavulin, jako 12-letni cask strenght uczestniczy od 2002 roku. Rozwinięciem Classic Malts, jest Distillers Edition, seria uruchomiona w 1997 roku, w ramach których klasyczne whisky, jak Lagavulin 16 YO, poddane są dodatkowej maturacji – w przypadku Lagi są to beczki, po słodkiej sherry Pedro Ximènez.

Lagavulin, jak każda destylarnia z Islay, dostarcza specjalnej whisky na festiwal Fèis Ìle. Z kolei 200-lecie destylarni w 2016 roku przyniosło obok 8-latki, również Lagavulin 25 YO, która spędziła ćwierć wieku w beczkach po sherry oraz single cask Lagavulin 1991, których 522 butelki sprzedawane były na aukcji (butelka no. 1 licytowana była osobno), z dochodem przeznaczonym dla organizacji charytatywnych z wyspy Islay.

Od 2011 na Lagavulin Jazz Festival Lagavulin dostarcza specjalną whisky, które krążą później po wszelakich aukcjach internetowych. . Jeśli jazz, to polecę w tym miejscu (bo mogę) Nilsa Pettera Molvær’a norweskiego trębacza, który na pewno nie jest “nudnym” jazzmanem.

…oraz.. Taco Hemingway‘a, któremu barman nalał Lagavulin..;-)

PS. jest taka szeptana opinia (w świecie whisky rzecz jasna), że gdyby w 1983 zamiast Port Ellen zamknięto Lagavulin, to tak zwana kultowość Lagavulina sięgnęłyby niebotycznych rozmiarów. No ale tego nie dowiemy się nigdy..

wszystkie zdjęcia za wyjątkiem własnych pochodzą ze stron malts.com, thewhiskyexchange, scotchwhisky.com.

 

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *