Lubię seriale, lubię też i serie. I rzecz jasna nie jestem w tym uwielbieniu odosobniony. Wiedzą o tym producenci wszelkich branż, spece od marketingu, kreatorzy. Oczywiście ci od whisky są nie mniej wyrafinowani. Obecnie niemal każda marka ma swoje serie, swoje Revival’e, Private, czy Limited Editions, kolejne wydania na Speyside, czy Islay festiwal, współpracuje z fotografami, kucharzami i perfumiarzami, byśmy czekali na kolejną edycję, kolejny puzzel do układanki. Wchodzimy w to. Czasem nas to irytuje, ale kochamy to.

Zanim nadszedł czas obecnego boomu, branża whisky przeżywała swoje najczarniejsze lata, swoją metaforyczną plagę filoksery. W samym 1983 roku, kiedy miałem 7 lat, Distillers Company Limited (DCL), protoplasta obecnego Diageo, zamknęła 11 z 45 posiadanych destylarni whisky słodowych. Od urodzenia mojego syna, do skończenia przez niego 7 lat, w Szkocji powstały 23 nowe destylarnie, a ponad 30 jest w różnej fazie rozwoju. Boom nie przyszedł z kosmosu, branża whisky musiała się nieźle napracować.

Pod koniec lat 80-tych United Distillers (firma powstała w 1987 po przejęciu DCL przez Guinness’a) wprowadziła zestaw The Classic Malts, czyli 6 single malt’ów, reprezentujących poszczególne regiony produkcji whisky. Pomysł Mike Collings‘a i Roya MacMillan‘a był genialny, dawał sprzedawcom i klientom dostęp do uproszczonego zrozumienia uniwersum whisky single malt. W skład The Classic Malt weszły: Glenkinchie 10 YO (Lowlands), Lagavulin 16 YO (Islay), Oban 14 YO (West Highland), Cragganmore 12 YO (Speyside), Talisker 10 YO (Islands), Dalwhinnie 15 YO (Highlands). Na przestrzeni niemal 10 lat, odpowiednio sterowane marketingowo Classic Malts, dalece przerosły oczekiwania i estymacje sprzedażowe.

W 1998 seria Classic Malts przeszła mutację i wzorcowa szóstka została wsparta dodatkową maturacją przez kilka lub kilkanaście miesięcy w innych, niż standardowe dla poszczególnych klasyków, beczkach. Tak powstała seria The Distilllers Edition. Seria – bo co roku Diageo karmi nas kolejnymi edycjami. I tak – Glenkinchie zostało urozmaicone beczkami po sherry AmontilladoLagavulin – po sherry Pedro Ximénez, Obansherry Montilla Fino, Cragganmoreporto, Taliskersherry Amoroso, Dalwhinniesherry Oloroso. W późniejszych latach do serii Distillers Edition “wdrapały się” również: Caol Ila – beczki po winie Moscatel, Clynelishsherry Oloroso Seco oraz Royal Lochnagar – po winie Muscat. Można więc sprawdzać (co roku), jak klasyki współgrają z różnymi beczkami, czerpać (co roku) z oferty wszystkich lub tylko swoich ulubieńców, smakować, porównywać i oczywiście powiększać (co roku) swoją kolekcję. Seria. Mam swoich faworytów. Każdy powinien mieć ;-).

Ale zanim powstał cykl Distillers Edition, United Distillers (nim stało się Diageo w 1997), zdecydowali, że pokażą nie tylko słynne już sześć klasyków, ale pełne spektrum swoich destylarni słodowych. Od 1991 UD sukcesywnie wprowadzało single malty z pozostałych destylarni ze swojego portfolio. Wielu dopiero wówczas dowiedziało się o ich istnieniu, gdyż dotychczas niemal cała produkcja tych underdog’ów przeznaczana była na liczne blendy. Na początku butelki pakowano w drewniane pudełka, później kartonowe, a ostatecznie pozostały same butelki. Funkcjonowały też różne folie ochraniające korek – białe, potem czarne. Charakterystyczne etykiety, oszczędne, z wizerunkami lokalnych zwierząt i roślin, przypisane do poszczególnych destylarni, pozostały niezmienne. Nazwa “Flora & Fauna“, nawiązująca oczywiście do etykiet, została nadana przez słynnego pisarza, propagatora whisky (i piwa) – Michaela Jackson‘a. Nazwa ta, choć nigdy nie stała się oficjalną, przylgnęła do serii na stałe i skutecznie. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę.

Pomiędzy 1991 a 1994 wypuszczono 22 bottlingi z 43% poziomem alkoholu:

  • Aberfeldy 15 YO,
  • Aultmore 12 YO,
  • Balmenach 12 YO,
  • Benrinnes 15YO,
  • Bladnoch 10YO,
  • Blair Athol 12 YO,
  • Caol Ila 15 YO,
  • Clynelish 14 YO,
  • Craigellachie 14 YO,
  • Dailuaine 16 YO,
  • Dufftown 15 YO,
  • Glendullan 12 YO,
  • Glenlossie 10 YO,
  • Inchgower 14 YO,
  • Linkwood 12 YO,
  • Mannochmore 12 YO,
  • Mortlach 16 YO,
  • Pittyvaich 12 YO,
  • Rosebank 12 YO,
  • Royal Brackla 10 YO,
  • Teaninich 10 YO,
  • Speyburn 12 YO.

W 1998 dodano 9 wydań cask strenght, wszystkie butelkowane w 1997 roku:

  • Aberfeldy 1980 62%,
  • Aultmore 1983 58,8%,
  • Blair Athol 1981 55,5%,
  • Caol Ila 1981 63,8%,
  • Clynelish 1982 57,7%,
  • Dailuaine 1980 65%,
  • Linkwood 1983 1997 59,8%,
  • Mortlach 1980 63,1%,
  • Rosebank 1981 63,9%.

Ostatecznie w 2001 range 43% został wzbogacony o kolejne 4 edycje:

  • Auchroisk 10 YO,
  • Glen Elgin 12 YO,
  • Glen Spey 12 YO,
  • Strathmill 12 YO.

Próbowałem kilku z nich, niestety do tej pory nie udało mi się schwytać pozycji CS, ale również i to jest piękne w życiu z whisky – poszukiwanie, oczekiwanie, a może i przypadkowe spotkanie z whisky, na którą czeka się latami. Wieczne pragnienie ;-).

Z powyższej listy są whisky, które do tej pory są dostępne w serii Flora & Fauna i można je w miarę łatwo kupić w specjalistycznych sklepach. Są i takie, jak wspomniane 9 edycji CS, które wymagają szczęścia i waluty. Są też i takie, jak Speyburn, które niemal od razu po wydaniu, zostały wstrzymane, gdyż destylarnia ta została zakupiona przez Inver House. Więcej wysiłku i pieniędzy potrzeba na znalezienie wersji w drewnianych pudełkach, czy z białymi foliami ochraniającymi korek.

Z listy 26 wydań o mocy 43% kontynuowane jest 11. 2 destylarnie – Pittyvaich i Rosebank – zamknięto. 7 destylarni zostało sprzedanych przez Diageo –  Aberfeldy, Aultmore, Balmenach, Bladnoch, Royal Brackla, Craigellachie i wspomniana Speyburn. Kolejne 6 zostało wycofanych z serii, ponieważ (w końcu) zostały docenione i otrzymały odpowiedni, własny wizerunek i wydania – Caol Ila, Clynelish, Dufftown, Glendullan, Glen Elgin i Mortlach. Można powiedzieć, że przebiły się ponad Florę i Faunę. Warto pobuszować w sklepach, na aukcjach, bo mocą czasu wszelkie edycje F&F będą coraz mniej dostępne.

Ja na swoim degustacyjnym stole, dzięki uprzejmości przyjaciół z Whisky Team, mam dwie perełki: Mortlach 16 YO i Rosebank 12 YO, oba bottlingi, które z wymienionych wyżej powodów nie są już kontynuowane…

Mortlach 16 Years Old Flora & Fauna:

Nos: głębokie, naprawdę intensywne nuty czerwonych owoców, keks, rodzynki i figi, ponad to przebijają się słodko pachnące kwiaty, brązowy, palony cukier, lekko przypalona wata cukrowa;

Podniebienie: przepięknie zbalansowana, wręcz nie ma kantów, oleista, pełna, kakao ze szczyptą cynamonu, nienachalnie pikantna, pikantna piernikiem, orzechy laskowe, paradoksalnie, dopiero z czasem dociera moc tej whisky;

Finisz: budyń czekoladowy, mleczna czekolada przechodzi płynnie w bardziej pikantną odmianę, która faluje, wracając za każdym razem z nieco mniejsza pikantnością, i gdzieś w tle skórka pomarańczy.

Rosebank 12 Years Old Flora & Fauna:

Nos: cytrusy, skórka cytryny, pojawiają się słodkie landrynki, świeże kwiaty, świeżo skoszona trawa, trochę drewna, zielona herbata;

Podniebienie: bardzo nietypowa whisky, można powiedzieć, że jest zimna (nie chodzi o temperaturę, bo miała temperaturę pokojową) – czyżby mięta(?), gładka, aksamitna, również oleista, wyraźne gofry z nutką pomarańczy, syropu klonowego, przyprawy bardzo delikatnie zaznaczone;

Finisz: zostajemy ze słodyczą, przełamaną ziołami, która bardzo, bardzo powoli ulatuje.

Wcale nie zamierzam wskazywać zwycięzcy tego pięknego pojedynku. Te dwa przykłady pokazują, jak różne były whisky z edycji Flora & Fauna. I jak świetne.

Koncept Flora & Fauna był rewolucyjny. Zaledwie kilka lat po koszmarnym okresie, największy producent w branży udostępnia whisky z ponad dwudziestu swoich destylarni “takie jakie są”. Niemal. Można bowiem kręcić nosem, że moc nie jest na poziomie 46%, co automatycznie wskazywałoby na brak filtracji na zimno, czy brak jasnej informacji, że whisky nie była okraszana karmelem dla podkręcenia koloru, co oznacza, że przeważnie jednak była. Marketingowo więc maksymalnie “czwórka z minusem” ;-). Jednak dzięki F&F dowiedzieliśmy się o istnieniu, co więcej dowiedzieliśmy się o zapachu, smaku Auchroisk, Teaninich, Dailuaine, czy wielu innych, zanim zaczęły się okazyjnie pojawiać w kolejnej dorocznej słynnej serii!!;-) Diageo Special Releases. Ale to już zupełnie inna historia. A ja wracam do cudownych Mortlach i Rosebank. Koniec.

wszystkie zdjęcia za wyjątkiem własnych pochodzą ze stron invaluable.com, whiskyauctioneer.com oraz od Whisky Team

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *