LOCH LOMOND 2004 14 YO LOŻY DŻENTELMENÓW – MY FOTONY

Wspomnienia, chwytamy momenty z przeszłości. Wyobrażamy też samych siebie w sytuacjach niezdarzonych, w miejscach, w których nie byliśmy, czy w przyszłości. Jesteśmy w dwóch miejscach jednocześnie, a często więcej niż dwóch, na różnych poziomach świadomości. Jesteśmy jak komputery kwantowe, jak cząstki elementarne – fotony lub elektrony – które mogą przebywać w wielu pozycjach jednocześnie;-). Czasami znajdujemy się w tych stanach we śnie, marzeniach, czy spontanicznych przemyśleniach, czasami prowadzi nas za rękę kolor, zapach, smak..
Jeśli lubimy być i tu, i tam – przewodnikiem może być whisky, dobra whisky.
Loch Lomond 2004 14 YO 54,2% od Loży Dżentelmenów – 11 lat w beczkach po bourbonie, długi, 3-letni finisz w beczkach po sherry oloroso pierwszego napełnienia:
nos: bardzo intensywna w zapachu, mocno owocowa, mango we właściwym momencie dojrzałości (czy ja je zrywałem?), goździki, przyprawa do piernika (właśnie – nie pierniki, ale jeszcze bardziej esencjonalna przyprawa);
podniebienie: ależ zaskakująca (za kolejnym razem już zaskoczyć się nie daję;-), tak, to marmolada z dzieciństwa, jeszcze ciepłe naleśniki z tą marmoladą przygotowane przez mamę, która mnie wołała, a ja mówiłem “już idę” (jestem i tu, i tam), wracają przyprawy – goździki, nawet gałka muszkatołowa, intensywne słodycze orientalne, które Agnieszka przywiozła z Iranu (widzę te niesamowite miejsca nieswoimi oczami), skórka pomarańczowa, praliny z likierem..;
finisz: kurtyna sherry opada, pojawia się bourbonowa wanilia, dębina, też deserowa czekolada, potem wytrawność.
Whisky potrafi być wehikułem czasu, wehikułem przestrzeni. Nigdy nie byłem nad jeziorem Loch Lomond, a widziałem, siłą sugestii, czerwone słońce w nim się kąpiące. Nawet nie wiem, czy tak w rzeczywistości się dzieje. Czy to ważne? Jestem fotonem;-)