2021 SPECIAL RELEASES LEGENDS UNTOLD, SO LET’S TELL THEM…
Po dwóch sezonach Rare by Nature w 2021 Special Releases wróciły do nas w zmodyfikowanej odsłonie – Legends Untold. W dalszym ciągu jednak obracamy się wśród natury, może nieco bardziej tajemniczej, ale whisky są bardzo spójne z tymi, które Diageo zaprezentowało w ostatnich dwóch latach. Bo nie ulega wątpliwości, że Special Releases dzieli się na wyraźne okresy: 2001 – 2018 i 2019 – czas pokaże.
W ciągu tych 3 lat widać część wspólną: Mortlach (która tym razem różni się już tylko kształtem butelki od pozostałych, etykietę ma w tym samym temacie), Cardhu, młoda Talisker i 12-letnia Lagavulin, która jest żelazną kotwicą ze starymi czasami. Do tej części wspólnej można zaliczyć the Singleton, tym razem of Glendullan (wcześniej były Singletony z Glen Ord i Dufftown, zatem mamy komplet). W 2021 pojawia się Oban, Royal Lochnagar i potencjalna diva, 26-letnia Lagavulin. I nie mamy nic z zamkniętych destylarni. Ale mamy znacznie bardziej zróżnicowane beczki niż w serii z 2020, gdy naturę whisky z poszczególnych destylarni odkrywały beczki po bourbonie.
Seria 2021 jest chyba jeszcze bardziej równa niż ta z roku poprzedniego. Mamy niewątpliwą gwiazdę, Lagavulin 26 YO, potem torfowe żarłacze w postaci Talisker 8 YO i Lagavulin 12 YO, razem z totalnie na innym biegunie różano perfumowaną Cardhu 14 YO (po raz kolejny Cardhu przewyższa oczekiwania, znacznie). Następnie równa czwórka, ale jakże różna: Mortlach, Glendullan, Oban i Royal Lochnagar. A jest tak:
- LAGAVULIN 26 – simply the best, DNA Lagavulin wypalone dymem na sherry beczkach;
- CARDHU – po raz kolejny niebanalne perfumy; to już jest trend plus nagroda Patricka Süskinda;
- TALISKER – za najdłuższy na świecie most wiszący między Skye a Islay, imienia Jima McEwan’a;
- LAGAVULIN 12 – nagroda biura do spraw niebanalnej klasyki, nie mają dosyć (i dobrze);
- MORTLACH – za niejednoznaczność i waleczność posypane cynamonem;
- THE SINGLETON OF GLENDULLAN – za jazdę pod wpływem, whisky po koniaku, na bezdrożach, fajnie;
- OBAN – nagroda dymnej pomarańczy, dobrze że jesteś Oban;
- ROYAL LOCHNAGAR – nagroda za połącznie dur i mol w jednym, brawo’;
Na stole: CARDHU 14 YO 55,5%
Nos: truskawki, maliny, czerwone landrynki, słodycz leśnych owoców, z czasem także świeże gruszki, zielone jabłka i zielona łąka, nieco toffi, nieco;
Podniebienie: zdecydowana owocowość, złamana orzechami, taniczność, perfumy, woda perfumowana, ogród różany, pączek z różą, po cynamon;
Finisz: wytrawny, ale bez przesady, delikatnie czekoladowy, nieco pikantnie, ale ulatujące perfumy przede wszystkim;
Na ucho: Patrick Süskind pisząc “Pachnidło” mógł smakować Cardhu Legends Untold.. no może coś bardzo podobnego;-) w poprzednim roku Cardhu bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, w tym już nie dałem się zaskoczyć, no może troszkę..;-) Udany przykład finiszowania w beczkach po czerwonym winie.
Ocena: ****
Na stole: MORTLACH 13 YO 55,9%
Nos: lekko ziemista, ściółka, mech, wilgotna trawa, skoszona i chwilę odleżana, także anyżowo, jabłko, przebijają się owoce, kruche ciasteczka;
Podniebienie: whisky okrągła, tłusta, guma balonowa, orzechowa czekolada, pikantność cynamonu, korzenne przyprawy, nieco imbiru, camembertowa pleśń;
Finisz: sklepy cynamonowe, płynna czekolada, migdały i słodowość;
Na ucho: Mortlach wychwycona ze świeżych beczek virgin oak i beczek używanych refill (a nie jak to przeważnie bywa z beczek po sherry), jest.. zaskakująca; staje się areną walki dwóch żywiołów, bez wskazania ostatecznego zwycięzcy, niejednoznaczna whisky.
Ocena: ***(*)
Na stole: THE SINGLETON OF GLENDULLAN 19 YO 54,6%
Nos: winny, nieco cytrynowy, nieco drewniany, bardzo delikatnie aceton, cydr-calvados, także słodycz marshmallow, po wiórki kokosowe;
Podniebienie: ciastka korzenne, chałka maślana, banan, gorący sos karmelowy, ciastko cytrynowe;
Finisz: zdecydowanie wytrawny, może słodko-wytrawny, orzechowy plus kandyzowane owoce;
Na ucho: kolejna nietypowa akcja, bourbonowy Glendullan finiszowany w beczkach po koniaku, baśnie z twistem.
Ocena: ***(*)
Na stole: OBAN 12 YO 56,2%
Nos: estrowy, soczyście cytrynowy (zest), kwiaty polne, orzechy laskowe, nuty maślane, nawet trochę podjełczałe;
Podniebienie: czerwone owoce, pomarańcze w miodzie, klejąca, woskowa, syrop pomarańczowy, galaretka z owocami;
Finisz: pikanteria i dębina, po – wiadomo – pomarańcze i solony karmel, a może morska bryza, wieczorny dym z ogniska;
Na ucho: tym razem mamy “świeżo wypalane beczki po bourbonie”, czyli stosunkowo czysty Oban, przejrzysty dym zamknięty w pomarańczowej bańce.
Ocena: ***(*)
Na stole: ROYAL LOCHNAGAR 16 YO 57,5%
Nos: cytrusowo, estrowo, najczyściej, jak do tej pory, wysokie C, mięta, gruszki świeże, łąka kwiatowa;
Podniebienie: jabłka wszelkich rodzajów i gruszki, szarlotka jabłkowo-gruszkowa, maślane ciasteczka;
Finisz: miętowy, jarzębinowy, kwaskowaty, coraz bardziej dojrzałe jabłka;
Na ucho: świetny mix używanych beczek po bourbonie i sherry, to się ze sobą bardzo dobrze harmonizuje, mimo wysokiego C-dur na początku można wychwycić nuty molowe.
Ocena: ***(*)
Na stole: TALISKER 8 YO 59,7%
Nos: sól, słodka słoność, smołowany dach, nagrzany, zbutwiałe drewno, książki, pasta do butów, garść czerwonych owoców, mineralność;
Podniebienie: wędzone drewno owocowe, suchość, ściąga solą, czerwone, wędzone mięso, czekolada owinięta.. bekonem, syrop klonowy na zmianę z pastą do butów;
Finisz: ulatujący dym, słony dym, na zmianę ze słodkim, przyprawy do mięsa;
Na ucho: miała być Talisker z beczek o najwyższej zawartości fenoli i jest, bardzo narowista bestyjka, jeszcze nie bestia, ale z paszczą otwartą w stronę Islay.
Ocena: ****(*)
Na stole: LAGAVULIN 12 YO 56,5%
Nos: wędzone cytrusy, estry plus niepokojący aceton, kurz i brud, palona guma, świeży asfalt, ziołowy likier – Jegermeister, a może Unicum;-), medycznie;
Podniebienie: suchy dym, anyż, lukrecja, nieco białych owoców, kostka cukru, absynt, skóra;
Finisz: słodka wędzonka, także dym, ziemisty, trochę gorącej, gorzkiej czekolady;
Na ucho: klasyka, która się nie nudzi i zawsze jest w nieco innej odsłonie, refill bourbon + Lagavulin CS, u know what I mean.. I mean – more.
Ocena: ****(*)
Na stole: LAGAVULIN 26 YO 44,2%
Nos: słodki, czerwony dym, mocna herbata, pewne stęchłości, wędzonka, wypastowane buty (brązowe), przypieczony ananas, szczypta mentolu;
Podniebienie: kremowa, delikatna, podszczypująca wprawdzie, ciemne owoce, czekolada i creme brûlée obsypany solą, owoce morza, grillowane krewetki, dym bardzo ulotny, zaokrąglona, rozlewa się na języku;
Finisz: grillowane owoce, delikatnie przyprawione i trochę dymu bez zobowiązań;
Na ucho: miała być gwiazda i jest gwiazda, niewiele destylatów potrafi oprzeć się naporowi beczek sherry oloroso i PX first fill, a Lagavulin, po 26 latach potrafi i wyciska bez trudu swoje DNA, razem tworzą zespolenie i smakowity prestiż;-)
Ocena: *****
wszystkie zdjęcia za wyjątkiem własnych pochodzą ze strony blog.thewhiskyexchange.com, diageo.com
Damian
Te sample są gdzieś do zdobycia? Czy to była jakaś degustacja online?
Andrzej
zdobyłem u Bartka Ziembaczewskiego, ambasadora Diageo