W naturę człowieka zaszyte jest nienasycenie. Prowadzi do rzeczy wielkich, postępu, ale też permanentnego rozczarowania. Bo nie możemy być wszędzie, naraz i mieć wszystkiego. Festiwale whisky nie są wyjątkiem. I dobrze.

Whisky Day Cracow jest moim ulubionym festiwalem, byłem po raz trzeci. Atmosfera Fortów Kleparz jest nie do podrobienia. Jakimś trójwymiarowym przyciskiem Karolina, Marcin i Piotr zawsze zapalają słońce przed którym można uciec, bo Forty dają dużo cienia, szczególnie w środku;-). Osobiście nie odczułem większego tłoku we wnętrzach Fortów, chyba przy największej fali siedziałem na najdziwniejszej, a jakże pouczającej degustacji w Spirit Depot;-).

Patrząc na wskakujące zdjęcia i opisy, widzę gdzie nie dotarłem, jakiej whisky nie wypiłem, z kim nie porozmawiałem. A byłem wszędzie;-). Rozczarowanie kontrolowane – nie dotarłem po Talisker 30 YO, nie dotarłem po Ben Nevis 24 YO od TTOW, bo się nie spieszyłem. Festiwale należy traktować jak serial, jakiś odcinek już był, a kolejny będzie wkrótce. Dlatego odpuściłem te potencjalne hity, pomachałem z daleka Glenfiddichom, Ardbegom i wielu innym, z Agnosturą umówiłem się na Rum Love Festiwal we Wro (już zapraszam Was), a z Lożą musiał wystarczyć urodzinowy uścisk.

Zakaz wnoszenia własnych butelek – rozumiem rozczarowanie, lubimy tę praktykę, samemu zdarzało mi się coś mieć – ale jeśli taka jest decyzja organizatorów, wynikająca ze skali imprezy (1 800 sprzedanych biletów) i przepisów sanitarno-epidemiologicznych – uszanujmy to. A następnym razem będzie to lepiej zakomunikowane. Aczkolwiek, jak wchodziłem około 14.30 nikt już mnie nie sprawdzał.

Spektrum wystawców bardzo szeroki. Od światowych gigantów, po lokalnych dystrybutorów i osoby prywatne. Widać większą potrzebę zanęcania indywidualnych wystawców, którzy oferują butle od niezależnych bottlerów, wydania z poprzedniego wieku. Potrzebujemy Finest Malts, Best Whisky Market (w obecnym plus tym starszym wydaniu), Whisky Team, czy Team Spirit Whisky, BoW i kilku innych, by skusili nas czymś ekstra na swoich kraciastych stołach. To jest sól takich festiwali.

Aczkolwiek na właśnie zakończonym festiwalu można było niemal na każdym stoisku znaleźć coś, co przykuwało oko i nęciło podniebienie.

Zacznę nietypowo, książkowo, bo przy stoisku Idziemy na Whisky & Droga Whisky – jak widać whisky jest procesem, drogą, może owym serialem;-) – spróbowałem 10-letnią Ledaig od Anam na h-Alba, zakurzoną, wytrawną. Best Whisky Market (Millside) ugościli mnie swoimi nowymi edycjami –  świetnym freakiem Glen Garioch 11 YO i klasyczną, czystą Caol Ilą 11 YO.

U Unique Spirits poczęstowano mnie intensywną sherry bombą Glenrothes 15 YO oraz nadzwyczaj delikatną, ułożoną Ledaig, cóż, wiek – jak wiemy – ma znaczenie, 29 lat. Obydwie whisky z The Single Cask. W Diageo nie było już 30-tki Talisker, była za to Talisker X Parley Wilder Seas po koniaku, aczkolwiek nie rozczuliła mnie zbytnio. Na pewno będzie następny odcinek, tam zawsze się coś dobrego dzieje.

W Bruichladdich nowa Port Charlotte z serii Cask Exploration (ex–Pomerol) PMC:01 2013 wspięła się z kolei na wyżyny serii, a Bruichladdich 16 YO od FoB, posłodziła słodyczą sauternesa. Na M&P Kilkerran 8 YO CS po sherry – dobry mój wybór.

Hitem, przefajnym była spontaniczna degustacja w dobrym towarzystwie na wspomnianym już stoisku Spirit Depot – kanadyjska Macaloney’s Searaidh Braiche (2-lata, ale żyje), koreańska – Hwayo z ..ryżu (żyjemy, w formie), francuska Arlett z beczek Mizunara i destylarni Tessendier (jest coraz lepiej), ale już bardzo dobrze angielska The Lakes No. 5, intensywna, bardzo owocowa oraz Rumble Cask Reserve z Balcones. W 80 minut dookoła świata, może ciut krócej;-).

Stoisko Bacardi, na które dosyć rzadko wpadałem w przeszłości, zaskoczyło mnie nową wersją Royal Brackla, podstawowej 12-letniej. Uważam, że obecnie to jedna z najlepszych podstawek na rynku, świetny wpływ beczek po Oloroso, a 18-tka po Palo Cortado jest klasą.

A wracając do tych niezależnych, prywatnych wystawców, to wspomnieć trzeba o Bourbon Lovers, którzy mieli szeroki wybór dobroci zza Atlantyku i poczęstowali mnie taką starszą wersją Rebel 10 YO Single Barrel. Bourbon Lovers powinni być na każdym festiwalu.

Przywilejem było przypomnienie sobie Yamazaki 12, czy Benriach 25, przywilejem było spróbować rumu od TTOW, 26-letniego Diamond z Gujany, przywilejem były częstowane whisky, czy sherry PX z plecaka, a jednak;-).

Nie będę wymieniał ludzi, bo tego się nie da ogarnąć. Było śmiesznie….;-)

Impreza na bardzo wysokim poziomie. Karolina, Marcin i Piotr  – daliście nam świetną platformę do poznawania whisky (i nie tylko) i do spotkania się gronie, które ciągle się powiększa, puchnie i jest mu z tym dobrze.

wszystkie zdjęcia należą do e-whisky.pl

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *