Mimo iż obydwa festiwale nakładają się na siebie, wzbudzając kurz teorii co najmniej spiskowych odnośnie relacji, potraktuję je razem, bo mogę. I mogę to zrobić zwięźle;-)

Teraźniejsze festiwale whisky to oceany, szczególnie Whisky Live Warsaw urósł do rozmiaru oceanu monstrualnego i z racji swej specyfiki (uwaga – alkohol!;-) nie da się ich przepłynąć wpław. Trzeba mieć swoje wyspy, gdzie oprócz poszerzonej degustacji, można dłużej porozmawiać ze znajomymi lub czysto przypadkowymi rozbitkami, przeciągając sylaby, mrużąc oczy ze śmiechu.

Na M&P Pavlina Festival taką wyspą było dla mnie stoisko Springbank, Longrow & Hazelburn, a i Kilkerran;-). I tam właśnie znalazłem 17-letnią Kilkerran Single Cask, butelkowaną specjalnie dla M&P i była to być może najlepsza Kilkerran kiedykolwiek przeze mnie próbowana. Próbka prosto ze Springbank, młoda, winna, 7-letnia, bardzo pozytywna, soczysta. Nadrobiłem najnowszą Longrow Red, przypomniałem Springbank Local Barley z poprzedniego roku. Reszta na zdjęciach. A na wynos, do kieszeni wrzuciłem 32-letnią Braes of Glenlivet od Murray McDavid. W bardzo dobrej cenie, każdy jej rok kosztował mnie 1,7 zł;-).

Na Whisky Live Warsaw miałem dwie wyspy – w pierwszy dzień było to stoisko ML Spirits, dystrybutora Arran, Lagg i Glasgow 1770 i tu spróbowałem świetną 17-letnią Arran (zatem nie tylko ja, ale i liczba 17 łączy obydwa festiwale;-) oraz nic nie ustępującą 17-tce Arran Remnant Renegade. Obydwie whisky to udane mariaże beczek po sherry i bourbon. To znak, by dotrzeć na rzeczywistą wyspę Arran i to na pewno przez Campbeltown.

Wyspa dwa, drugiego dnia, to stoisko Diageo, a dawno mnie u nich nie było. Zostałem otoczony przez 8 (dobrze, że nie 17;-) najnowszych Special Releases Spirited Xchange i mam już o nich niezłe pojęcie. Na pewno motywem przewodnim tej edycji jest sklep z cukierkami, a najlepsze słodycze to Benrinnes, Mortlach, Caol Ila i Lagavulin (kolejność tej czwórki przypadkowa). Skakałem jak ważka po innych wyspach, krócej – a to 36-letnia single grain Invergordon w Millside, najnowsza Octomore 15.3 w Bruichladdich, Craigellachie od Maltbarn w High Proof Zone, a nawet turbo estrowy Hampden od Colours of Rum i od nich także …Brora do drugiej kieszeni na wynos.

Wyspy są nam potrzebne, własne wyspy i zdecydowanie nie są specyfiką tylko festiwali whisky. Ja, w ciągu tych intensywnych kilku dni, znalazłem swoją wyspę na poruszającym koncercie Nicka Cave’a w Łodzi, na porannym, energetycznym spacerze w Łazienkach Królewskich, na kalorycznych wystawach w Desa Unicum i Muzeum Narodowym w Warszawie. Zaraz popłynę na inną wyspę.

wszystkie zdjęcia należa do e-whisky.pl

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *